Po rozwodzie jest możliwość powrotu
do nazwiska noszonego przed zawarciem małżeństwa. Polega to na rezygnacji z
nazwiska męża (żony) i powrotu do nazwiska panieńskiego (kawalerskiego).
Zgodnie z przepisami mamy na to 3 miesiące od uprawomocnienia się wyroku
sądowego. Po tym terminie powrót nie będzie możliwy.
Na stronach urzędu znajduje się informacja jak
załatwić tą sprawę oraz, że załatwiana jest od reki.
Niestety realia naszej polskiej urzędowej
rzeczywistości są inne.
A więc wybrałam się do Urzędu Stanu Cywilnego
załatwić tą sprawę. W duchu miałam radość myśląc, że wyjdę z urzędu już z innym
nazwiskiem, zamykając za sobą ten okropny rozdział życia. Miałam nadzieję, że
za pomocą czarodziejskiej różdżki wymażę wszystko z pamięci i odrodzę się na
nowo.
Moja radość trwała do momentu zetknięcia się z
urzędniczką, która mnie sprowadziła na ziemię.
Okazało się, że moja sprawa nie będzie
załatwiona od ręki.
W bazie danych nie mieli informacji z sądu o
wyroku prawomocnym, również nie mieli danych o zawarciu przeze mnie 5 lat
wcześniej małżeństwa.
I w tym momencie zaczęły się schody.
Zaczęłam załatwiać tą sprawę. Wykonywałam
telefony, osobiście chodziłam po urzędach i sądach. Pomimo, że miałam wszystkie
wymagane dokumenty by powrócić do nazwiska poprzedniego, niestety nadal nie
mogłam tego dokonać.
Upływał czas a wraz z nim koniec terminu
załatwienia tej sprawy. Kolejny raz udałam się do Urzędu Stanu Cywilnego.
Pozostało mi 11 dni do złożenia oświadczenia. Jednak nadal w bazie danych nie
było informacji o moim ślubie oraz rozwodzie.
Poirytowana, załamana i zdenerwowana postawiłam
się. A więc dopiero podniesionym głosem, wykłócając się, załatwiłam sprawę.
Przyjęto ode mnie oświadczenie o powrocie do poprzedniego nazwiska. Nie
otrzymałam żadnego dokumentu potwierdzającego ten fakt, ale wewnętrznie
cieszyłam się jak dziecko. Promienna na twarzy i uśmiechnięta wracałam do domu
z myślą i nadzieją na lepsze jutro. W końcu wolna.